Wszystko w tej książce okazuje się groteskowe i w znacznej mierze pozbawione sensu, choć podszyte śmiertelną groźbą okupacji. I podobnie jak dziś niby to wyższe sfery ale z pogranicza spekulacji, prostytucji, arystokracji, pozorowania wyższych wartości, dyletanckiego artyzmu i chamskiego dorobkiewiczostwa. Satyra podszyta tragizmem. Jerzy Waldorff przypomina się w Godzinie policyjnej wyzywająco i prowokacyjnie.